Kiedyś wymyśliłam sobie, że dobrze byłoby trafić na swoją miłość tak jak dzieje się to w filmach. Żyłam w jakiejś iluzji, którą sama sobie wytworzyłam. Jednak w moim życiu rozczarowanie goniło za rozczarowaniem, a ja w pewnym momencie miałam już tego dosyć. Nie wiedziałam co los przygotował dla mnie, ale stwierdziłam, że będę na to czekać w spokoju. Chociaż już nawet nie czekałam, ja po prostu stałam się gotowa na wszystko. I właśnie chyba ta postawa była kluczowa, bo wtedy zaczęło zmieniać się całe moje życie, wtedy wtargnął on.
Nie wiem czy to przypadek czy przeznaczenie, ale wszystko toczyło się jakby po ułożonym wcześniej schemacie. Każdy element doskonale do siebie pasował. Najpierw długo planowałam imprezę w pewien kwietniowy piątek, ale kiedy ta impreza się zbliżała ja czułam, że nie mogę na niej się pojawić. Wewnętrzne poczucie mówiło mi, że to nie jest mój dzień, a imprezę trzeba przełożyć na niedzielę. Nie wiem jak, ale to się udało. Pojechaliśmy w niedziele. I chyba tak musiało być, bo to właśnie wtedy poznałam jego. Stał z boku i obserwował bawiący się tłum ludzi. Wysoki brunet, najprzystojniejszy spośród wszystkich, a ja byłam tylko zagubioną osiemnastolatką, więc nie liczyłam na nic, ciągle miałam wrażenie, że nie zwróci na mnie swojej uwagi, nie on. Ale zwrócił, bo nie wiem kiedy, a już piliśmy drinki w barze. Pamiętam jego słowa, pamiętam jego uśmiech i to jak poczułam, że muszę poznać go bardziej. Nie rozumiałam siebie, swojej reakcji, ale on tak bardzo mnie intrygował, że nie potrafiłam inaczej. Wymyśliłam sobie plan, który wcielałam w życie i już kolejnego dnia rozmawialiśmy przez kilka godzin próbując dowiedzieć się o sobie czegoś więcej.
Później też nie mogłam mu odpuścić, więc to ja zaproponowałam pierwsze spotkanie. Doskonale pamiętam chwilę kiedy przyjechał pod mój dom, a ja na jego widok niemalże zemdlałam z wrażenia. Nie znałam go, ale mimo to wydawało mi się, że rozmawiam z osobą, która jest w moim życiu od dawna. Już wtedy czułam, że nie chcę się z nim rozstawać, że chce mieć tylko jego i że tylko on jest dla mnie tak ważny.
Z każdym tygodniem układało nam się lepiej, a ja byłam gotowa oddać mu wszystko co miałam. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że to jest ten człowiek, którego szuka się przez całe życie. Chociaż nie mieliśmy długiego stażu swojego związku to jednak ja już wtedy wiedziałam, że to jest mężczyzna mojego życia. Tylko on sprawiał, że czułam się tak bardzo wyjątkowa, tylko on dotykał mnie w tak niezwykły sposób, tylko on całował mnie tak jakby zaraz miał skończyć się świat, a nasz pocałunek miał być tym ostatnim. To on uczył mnie życia i stawiania czoła wszelkim przeszkodom, bo ich mieliśmy wiele od samego początku.
To wszystko było takie niezwykłe, ja szalałam na jego punkcie i tylko prosiłam Boga aby to nigdy się nie skończyło. Pragnęłam być jego żoną, matką jego dzieci i kimś dla kogo wracałby do domu każdego wieczora.
Jednak każda bajka ma swój koniec, więc przyszedł też czas i na nas. Chyba nigdy nie zapomnę tego pustego, zimnego wieczora kiedy siedziałam w jego ciemnym pokoju i mówiłam, prosiłam, błagałam, a on tylko siedział bez słowa i nawet na mnie nie spojrzał. Już wtedy wiedziałam, że przechodzimy przez trudny okres, ale moje serce kazało mi wierzyć, że za chwilę wszystko się ułoży. Ale nie ułożyło się. On odsuwał się ode mnie coraz bardziej, a ja stawałam na głowie żeby naprawić nas i włożyć w niego wszystkie te uczucia, które panowały między nami przez ostatnie miesiące. Tylko nie wiedziałam dlaczego on tego nie chciał. Stawał się tak bardzo obcy, aż w końcu... po prostu odszedł.
Nie pamiętam za wiele z tamtego okresu, bo nasze rozstanie kosztowało mnie naprawdę dużo. Poczułam jakby ktoś wyrwał mi serce, jakby zabił we mnie wszystko to co narodziło się w chwili kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jego. Nie umiałam normalnie funkcjonować, więc szukałam na to jakiegoś sposobu, próbowałam ratować się i zapomnieć, tak po prostu zapomnieć. Były imprezy, byli nowi faceci, ale był też ból który nie chciał mnie opuścić. Rozpadałam się pod wpływem swojej tęsknoty i rozpadam się nadal chociaż zaraz miną dwa lata.
To właśnie jego pokochałam tak jak kiedyś marzyłam, to on był tym człowiekiem, który przyprawiał mnie o dreszcze, którego kochała każda cząstka mojego ciała.
Ale on nie kochał mnie, a moje uczucia nie wystarczyły żeby to zmienić. I teraz nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek poczuję to samo, czy moje serce zabije pięć razy szybciej na widok jakiegokolwiek innego mężczyzny.
Czasem mam wrażenie, że uczucie takiego spełnienia czuje się tylko raz w życiu, a ja już to poczułam.
https://www.youtube.com/watch?v=nCkpzqqog4k
Mam nadzieje, ze możliwe jest, aby poczuć jeszcze raz to samo, równie pięknie i mocno przeżyć nowe uczucie. Cholera mam nadzieje, ze tak naprawdę jest, bo jesli nie oznaczałoby, ze przeżyłam juz swoja miłość, wszystko co opisalas jest mi tak bardzo bliskie. Nie, nie to nie moze być ta jedyna miłość, bo ich nie ma przy nas, nie potrafili nas kochać, tak wiec ta najprawdziwsza i co najważniejsze obustronna jeszcze nadejdzie. Niech nadejdzie...
OdpowiedzUsuń