Każdy kiedyś w swoim życiu miał taki rok, który nazwał "swoim rokiem". To czas, który przyniósł wiele szczęścia i spełnienia, to miesiące, które połączone w całość dały samorealizację i radość. Może nie zawsze było idealnie, ale nigdy wcześniej nie było lepiej.
Dwanaście miesięcy, które mogę otwarcie nazwać "moim rokiem" to na pewno nie te upływające. Niestety, marzenia nie spełniają się w takim tempie w jakim byśmy chcieli, a przeszłość nie znika wraz z otworzeniem nowego kalendarza. Ja doskonale się o tym przekonałam rozpoczynając 2014 rok.
Przenosząc się na chwilę w czasie i skupiając się nad tym o czym myślałam 365 dni temu można łatwo dojść do wniosku, że żyłam złudzeniem. Wtedy przez cały czas myślałam, że może wreszcie coś się zmieni, że nowy rok to nowa nadzieja, nowa szansa. Kurczowo trzymałam się naiwnego przeświadczenia, że wystarczy poczekać chwilę, a szczęście powróci. Pragnęłam tego tak bardzo, że zatracałam się w pragnieniach, w smutku, żalu i miłości, od której pękało serce. Jednak ten rok wcale nie chciał podarować mi ani radości, ani miłości, ani spełnienia najskrytszych marzeń. On w zmowie z poprzednim zaplanował dla mnie kolejne chwile rozczarowań, dziesiątki dni, które miały skupiać się tylko na smutku i łzach oraz utratę kolejnych bliskich mi osób. Los ze mnie ponownie zadrwił. Wystawił mnie na ogromną próbę, a ja naprawdę byłam zbyt słaba żeby to wszystko przetrwać. Długo broniłam się przed porażką, ale ta moja osobista wreszcie nadeszła. W jednej chwili zrozumiałam, że ja jestem w stanie poświęcić wszystko dla osoby, która dla mnie nie może poświęcić nic. Oddałam swoją miłość komuś kto od dawna nie potrafi kochać i dodatkowo tak długo prosiłam o jego uwagę. Ten rok pokazał mi, że to co mam w sobie nie jest warte dla osób na których mi zależy. Ciągnął moją wcześniejszą porażkę i drwił, jeszcze bardziej ze mnie drwił bawiąc się w najlepsze. Czasem mam wrażenie, że w pewnych aspektach ten rok był gorszy od poprzedniego, nawet pomimo tego, że to ten poprzedni zrujnował moje życie.
Ten rok był pusty, był zimny, szorstki i przeźroczysty. Przyniósł mi niewiele dobrego. Nie był w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania, które były bez odpowiedzi, nie poradził sobie z mętlikiem jaki krył się w mojej głowie. Ja naprawdę nie sądziłam, że wszystko skończy się w taki sposób. Rok temu myślałam, że dziś będę w zupełnie innym miejscu. Nie spodziewałam się, że będę tak bardzo osamotniona, że z mojej duszy będzie wiało chłodem. To naprawdę wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Może nie spodziewałam się, że te 365 dni będą "moim rokiem", bo "mój rok" miał miejsce dwa lata temu, ale po cichu liczyłam na to, że to on odmieni moje życie i po tylu miesiącach pustki i cierpienia wleje we mnie wreszcie odrobinę radości. Niestety ja jej jeszcze nie odnalazłam.
Jednak mam nadzieję, że chociaż Ty czytając to myślisz sobie, że to był ten wymarzony "Twój rok", że chociaż Ty w tym dniu masz to o czym marzyłeś rok temu.
Ja na swoją kolej muszę jeszcze trochę poczekać. Może kiedy nadejdzie kolejny sylwester to wtedy i ja będę w pełni szczęśliwa.
https://www.youtube.com/watch?v=m9DO3zpdWqw
Znowu jestem pod wielkim wrażeniem. Informacja o nowej notate mimowolnie sprawiła, ze uśmiechnęłam się do siebie samej z nadzieją, że poraz kolejny oddasz w slowach to co czuje. Ten rok również dla mnie nie był tym rokiem. Ja najwidoczniej również musze poczekać. Wiec przybij piątkę. Jesteśmy w tym razem. 365 kroków to dużo, ale zobacz ile jeszcze przed Tobą. Mam nadzieje, ze z każdym kolejnym będzie coraz lepiej. Cieszy mnie fakt ze zalożyłas tego bloga, bo to dowód na to ze ktoś mnie doskonale rozumie. Niby każde słowo osobno znam od dziecka, ale w połączeniu tworzą magię o której nie mialam pojęcia. Ta magia to taka więź, która sprawia, że czuje jakbym czytala własną kartę z pamiętnika. Dziękuję Ci za to, ze przez swoje przeżycia w pewien sposób mogę się do nimi utożsamiać. Widać, że w swoim życiu przeżyłas wiele rozczarowań, i doskonale rozumiem ból ktory im towarzyszył. Bo z rozczarowaniami jest jak z niechcianą śmiercią. Atakują wtedy kiedy najmniej się tego spodziewamy. W nowym roku życzę Ci abyś w każdym kolorze tęczy odnalazła wartości których potrzebujesz. Niech te nowe 365 kroków będą o wiele łatwiejsze do wykonania, i żeby śmiało stapala po ziemi i odkrywala to co nieznane. / <3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i cieszę się, że odbierasz wszystko w taki sposób ;)
UsuńI również życzę Ci wszystkiego co dobrego, oby nowy rok okazał się dla nas tym najlepszym ;)
sory jesteś ostatnio jak flaki ,rozczulasz się ,każdy kocha ,czasem o miłości trzeba po prostu zapomnieć ,czytam twoje wpisy ale zaczynasz być nudna ciągłe blablabla bo to wygląda już jak obłęd miłosny amok przecież nie można tak kochać do tego stopnia że wciąż to samo sory moje zdanie
OdpowiedzUsuńMasz prawo do swojego zdania. Jednak to nie znaczy, że ja się do niego podporządkuje. Ja pisze o tym co czuje, a jeżeli czuje w ten sposób to nie będę udawać, że jest inaczej. I jeżeli Tobie się to nie podoba to trudno. Nie musi Ci się podobać i nie musisz mnie rozumieć. Obys tylko sama nigdy nie musiała przez coś takiego przechodzić ;)
UsuńZnów się powtórzę, ale tak dobrze Cię rozumiem.Wiem jak trudno pogodzić się z faktem, że kogoś starciliśmy. Wiem też jak boli coś, co powinno być już dawno za nami, a jednak wciąż tkwi w nas. Rozumiem Cię i dla tych którzy czegoś podobnego nie przeżyli - będą to flaki z olejem i nie zrozumieją, czasem nawet się temu nie dziwię, bo chociaż przeżyłam coś podobnego, sama siebie nie potrafie zrozumieć czemu mnie wciąż tak to boli. Jeżeli kochało się naprawdę, tak mocno, tak bardzo to trudno jest pogodzić się z utratą, przegraną, odejściem. Czas zmusza człowieka, aby dążył dalej i żył i tak też się dzieje, ale to co boli i tak zostaje głęboko w sercu. Człowiek próbuje z tym walczyć, zapomnieć, ale prawda jest taka, że budzi się i zasypia z myślą, że przegrał i stracil wszystko, co było sensem życia. Może sie uśmiechać, śmiać, poskładać się na nowo, ale tak często już nigdy nie poczuje się jak dawniej. I jeśli dla kogoś to są flaki z olejem to ja chętnie swoje oddam, zapłacę nawet żeby zapomniał za mnie. Dorzucę nawet do tego trochę wspaniałych wspomnień i masę dobrych chwil, bo aktualnie wciąż rozwalają na kawałki i przeszywają aż do tych przysłowiowych '' flaków'' To też nie był mój rok, kolejny rok, który nie okazał się łaskawy i boję się, boję, że ten nowy okaże się równie okrutny i zachłanny. Tak naprawdę trudno cieszyć mi się, że nadszedł i pokładać w nim pozytywne uczucia. Pisz, pisz częściej, więcej - bo dla mnie każde Twoje słowo to siły, otucha i poczucie, że nie jestem sama. Jednocześnie mam nadzieję, że kiedyś, już niedługo - nie napiszesz tu ani jednego smutnego słowa, bo będziesz szczęśliwa. Jesteś cudowna, niezwykła i tak wewnętrznie piękna. Pozdrawiam. / he.is.my.hope
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za każde słowo. Takie wiadomości sprawiają, że płaczę, bo z jednej strony cieszę się, że jest ktoś kto lubi czytać to co piszę, ale z drugiej strony mnie rozumie, co oznacza, że przeżył to samo co ja, a to okrutne, że jest tak wiele zranionych ludzi.
UsuńJeszcze raz dziękuję i Tobie też życzę dużo szczęścia. Mam nadzieję, że też wreszcie odnajdziesz wewnętrzny spokój i prawdziwą miłość.