Mówi się, że najtrudniejsze są początki, tylko dlaczego nikt nie spojrzy na to, że końce mogą być o wiele trudniejsze?
Pamiętasz jak wstydziłaś się popatrzeć mu w oczy trochę dłużej niż przez pięć sekund, a później mogliście wpatrywać się w swoje oczy godzinami bez krępacji? Pamiętasz jak najpierw on próbował przedostać się do Twojego świata, a chwilę później był tym Twoim całym światem? Pamiętasz jak serce drżało na samą myśl o spotkaniu z nim, a później byłaś w stanie oddać mu każde uderzenie swojego serca tylko po to aby był szczęśliwy? Na pewno pamiętasz wszystko co wiąże się z zarówno początkami jak i późniejszymi etapami związku. Każdą chwilę ekscytacji i nawet każdą złość. Uśmiechy, spojrzenia, kłótnie i łzy szczęścia. Jedynie chciałabyś zapomnieć o tym co sprawiło, że cały świat uległ zrujnowaniu. Bo niestety historie niektórych związków kończą się zbyt wcześnie, nie ma bajkowego "żyli długo i szczęśliwie", pozostają jedynie łzy, złamane obietnice i pękające serce.
Ktoś może zapytać jak trudno pogodzić się z utratą ukochanej osoby. I chociaż ja doświadczyłam tego uczucia to myślę, że nie znam słów, które mogłyby opowiedzieć o mocy bólu jaki przeszywał całe moje ciało. W chwili, w której odchodzi ukochana osoba wali się wszystko. Każda barwa blaknie, natura umiera, gwiazdy spadają, a słowa ranią bardziej. W takiej chwili zaczyna się osobiste piekło, które może trwać tygodniami, a nawet i miesiącami.
Pamiętam jak łzy przysłaniały mi świat, jak sprawiały, że obraz był rozmyty. Pamiętam jak każdego ranka zbierałam siły aby tylko wstać i zmierzyć się ze światem. Pamiętam jak każdego wieczora rozpadałam się na milion drobnych kawałków i nie wiedziałam jak dalej żyć. Krztusiłam się bezsilnością i tęsknotą, która rozrywała moje serce. Czułam jakby ktoś odciął mi dopływ powietrza, bo od tego momentu nie wiedziałam jak funkcjonować. Rozpaczliwie szukałam drogi powrotu, chciałam aby każda wspólna chwila wróciła, ale to nie było możliwe. Wszystko mnie przytłaczało, rzeczywistość okazała się trudniejsza do zniesienia, nie radziłam sobie z niczym. Ciągle mówiłam sobie, że to zły sen, że zaraz się obudzę albo, że on za moment zmieni zdanie i będzie chciał wszystko naprawić. Dla mnie po prostu ciągle najważniejszy był on, ale jego nie było. Każdy plan na przyszłość został zniszczony w jedną sekundę, każda obietnica przepadła, a moje życie zaczęło się zmieniać. Wszystko niszczyłam, a najbardziej samą siebie, bo szukając drogi wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji skazywałam siebie na popełnianie ciągłych błędów. Wtedy myślałam, że to jakiś sposób na wydostanie się z tego dołka, w który spadłam, ale teraz wiem, że to było tylko zwyczajne zagłębianie się w nim. Po prostu w pierwszych chwilach po rozstaniu trudno podejmować dobre decyzje. Wtedy człowiek widzi świat z zupełnie innej perspektywy, a racjonalne myślenie nie przychodzi łatwo. Dlatego teraz wiem, że nie ma dobrego sposobu na radzenie sobie z rozstaniem. Przede wszystkim nie ma uniwersalnego sposobu, który załagodzi sytuację. Każdy musi tę żałobę przeżyć na własny sposób, musi sam pogodzić się z faktem, że ta miłość jest już przeszłością. I chociaż nie jest prawdą, że czas leczy rany, to jednak w jakiś sposób pomaga, bo wraz z tym jak on upływa my godzimy się z pewnymi kolejami losu. Nie jest łatwo wskrzesić to co wcześniej umarło, bo też nie da się zapomnieć o tym jak wiele kosztowało rozstanie, ale trzeba ustalić sobie moment, w którym przestanie się upadać, a zacznie wreszcie się godzić z tym, że życie toczy się dalej.
Każdy koszmar kiedyś mija, każdy ból ustaje, więc warto do tego dążyć. Ja sama widzę to najlepiej na własnym przykładzie. Dziś jest dwadzieścia dwa miesiące później od chwili kiedy mój świat stracił swoje ramy. Wypłakałam litry łez, tęsknotą wypełniłam kilkaset nocy, a złudną nadzieją budowałam sobie drogi, ale teraz kiedy minęło aż tyle czasu wiem, że życie to sinusoida. Raz się jest wysoko, a raz nisko. Raz na wierzchołku, a innym razem w dołku. Dlatego jeżeli teraz upadłaś to rób wszystko aby za chwilę się podnieść.
Utrata miłości jest trudna, tak naprawdę to jeden z najtrudniejszych końców z jakim przychodzi nam się mierzyć, ale nie może sprawić, że nasze życie już zawsze będzie składało się tylko z szarych barw.
Kiedyś ktoś musi wynagrodzić nam każdą chwilę cierpienia.
https://www.youtube.com/watch?v=lAwYodrBr2Q
Masz racje, koniec zwiazku jest tylko początkiem drogi którą mamy przed sobą, aby uporać się z całym cierpieniem po milosci. Jest początkiem drogi, którą każdy musi przejść po swojemu. Tak jak mówisz, na milosc nie na żadnej recepty. Osoby które nie kochały naprawdę nie będą w stanie zrozumieć Twoich słów. Dla nich one będą pozbawione sensu, ale ja doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Również pamiętam noce, w których nie mogłam zasnąć, bo widziałam go we śnie, budziła się ze łzami w oczach i modliłam się żeby tylko przetrwać. Każdy dzień był walka, nawet nie o samą siebie, ale o fakt ze może jeszcze wszystko się zmieni. Ze może do siebie wrócimy, i tak naprawdę to dawało mi siłę. Zgadzam się również z Tobą ze każdy związek nas czegoś uczy. Każda osoba pojawiająca się w naszym życiu odgrywa jakoś rolę. Współczuję Ci ze musiałaś przez to przechodzić, ale również podziwiam, że dałaś rade. Pomimo że tej walki nie wygrałas jeszcze ostatecznie, to i tak jesteś na dobrej pozycji. Przed Tobą jeszcze wiele zwarpien, bo takiej histori nie da się tak łatwo zakończyć, ale wierzę że w końcu poczujesz się spelniona. Życzę Ci tego abys pomimo wspomnień potrafiła zacząć nowy rozdział i żebyś odnalazla szczęście. Życzę Ci tego z całego serca, bo naprawdę na to zasługujesz. A i jeszcze jedno. Widać że notatka jest prosto z serca. Ściskam Cię mocno i trzymam za Ciebie mocno kciuki. :* / <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za te słowa. Mam nadzieję, że właśnie tak będzie, że zacznę nowy, zupełnie oddzielny rozdział. ;)
UsuńI Tobie również życzę wszystkiego dobrego, bo po tych słowach widać, że cierpiałaś podobnie jak ja.
Pozdrawiam. ;)
"trzeba ustalić sobie moment, w którym przestanie się upadać" - CUDOWNE słowa, przepięknie to ujęłaś :)
OdpowiedzUsuń